Jako dorastająca wówczas nastolatka, doświadczyłam wiele ciepła i dobrego słowa od studentów medycyny i pielęgniarstwa – opowiada Nina Bednarczyk - Solidarnie dla transplantacji
Jako dorastająca wówczas nastolatka, doświadczyłam wiele ciepła i dobrego słowa od studentów medycyny i pielęgniarstwa – opowiada Nina Bednarczyk

Bardzo dobrze pamiętam jesienny dzień, kiedy leżałam w jednym z warszawskich szpitali i przyjechał do mnie zespół lekarzy, kwalifikujących do przeszczepienia, z chirurgiem transplantologiem na czele.

Mam na imię Nina. Żyję z przeszczepioną wątrobą już 18 lat. Jestem szczęśliwą mamą, żoną, a zawodowo – psychologiem.

Przeszczep był u mnie konieczny ze względu na chorobę Wilsona, która dała o sobie znać nagle i szybko doprowadziła do marskości wątroby. Doświadczałam niepokojących objawów, ale nie miałam pojęcia, jak poważnie jestem chora. Mój stan zdrowia stale się pogarszał, w końcu zapadłam w śpiączkę wątrobową i trafiłam na listę osób pilnie oczekujących na przeszczep.

W szpitalach spędziłam bardzo dużo czasu.

Jako dorastająca nastolatka doświadczyłam wtedy wiele ciepła i dobrego słowa od studentów medycyny i pielęgniarstwa, ale też od personelu medycznego. Wspominam ten czas jako bardzo bogaty w poznawanie ludzi, ich historii związanych z przeszczepieniem narządu. Pamiętam, że wiele razy ludzkie historie poruszały moje serce. Trudno wyodrębnić jedną, każda była na swój sposób wyjątkowa. Niewątpliwie budującym doświadczeniem okazała się możliwość poznania lekarza chirurga transplantologa oraz całego zespołu, który z ogromną determinacją walczył o pacjenta – o to, by narząd do transplantacji pobrać od dawcy.

Nina Bednarczyk po przeszczepie wątroby 18 lat temu szczęśliwa mama i psycholog

Jak wspomniałam wcześniej, mój przypadek odbiegał od standardowych procedur kwalifikacji przeszczepienia narządu, nie miałam możliwości odebrania telefonu, ale bardzo dobrze pamiętam jesienny dzień, kiedy leżałam w jednym z warszawskich szpitali i przyjechał do mnie zespół lekarzy, kwalifikujących do przeszczepienia, z chirurgiem transplantologiem na czele. To był szczególny dzień, wyjątkowy dla mnie i moich rodziców. Pomimo bardzo ciężkiego stanu, w którym się wtedy znajdowałam, czułam ogromną radość i szczęście. Fizycznie nie byłam w stanie tej radości zwerbalizować, ale wiedziałam, że dam z siebie wszystko, by doczekać momentu przeszczepienia.

Po przebudzeniu ze śpiączki – i tym samym po udanym przeszczepieniu – poczułam, że nie będzie mi łatwo wrócić do normalności.

Ogrom cierpienia, bólu fizycznego związanego ze skomplikowaną operacją, dniami spędzonymi w śpiączce był tak duży, że pierwsze momenty wspominam jako bardzo trudne. Opieka rodziny, bliskich, przyjaciół, personelu okazały się nieocenionym wsparciem.

Z perspektywy szczęśliwie przeżytych lat z nową wątrobą wiem, że przeszczep jest szansą na nowe życie, jest darem. Ale w nas, osobach po transplantacji, mogą przeplatać się różne emocje i mamy do tych emocji prawo.

Wiodę szczęśliwe życie. Trzy lata temu zostałam mamą – urodziłam córeczkę. Dzięki darowi przeszczepienia, dałam kolejne życie.

Uważam to za swój największy życiowy sukces. Na co dzień jestem psychologiem, wspieram ludzi doświadczających różnego typu zaburzeń psychicznych, emocjonalnych, zdrowotnych. Cały czas się kształcę, szkolę i podejmuję wyzwania zawodowe. Żyję jak najbliżej granicy normalności, kiedy trzeba zwalniam, daję sobie prawo odpocząć. Życie osób po transplantacji związane jest z koniecznością stałego przyjmowania leków immunosupresyjnych, z odbywaniem wizyt kontrolnych i monitorowaniem stanu zdrowia, ale też z oszczędnym i higienicznym trybem życia. Staram się o tym nie zapominać i przestrzegać zaleceń lekarskich.

Żyję spontanicznie. Doceniam codzienną normalność. Staram się niczego nie planować. Jestem wdzięczna za każdy miniony dzień. Mam swoje pasje, które chciałabym pogłębiać, marzenia, do których dążę. Moim największym marzeniem jest jednak żyć jak najdłużej z przeszczepioną wątrobą, towarzyszyć córeczce w doświadczaniu i poznawaniu życia.

Wszystkim osobom oczekującym na transplantację chciałabym przekazać wsparcie na odległość, posłać uśmiech i powiedzieć, że warto czekać na nowy narząd. Przeszczep jest szansą na normalne i udane życie.