Miałam zatrzymanie krążenia, w domu, w trakcie uczenia się do egzaminów. Życie uratował mi mój brat – opowiada Agnieszka Szczerba. - Solidarnie dla transplantacji
Miałam zatrzymanie krążenia, w domu, w trakcie uczenia się do egzaminów. Życie uratował mi mój brat – opowiada Agnieszka Szczerba.

Co jest najtrudniejsze w oczekiwaniu na przeszczep? Czas, czas i niepewność, kiedy to się zdarzy. Próbuję jednak żyć w miarę normalnie i o tym nie myśleć.

Nazywam się Agnieszka Szczerba, mam 41 lat. Jestem mężatką. Z zawodu jestem gorseciarką, z zamiłowania – amatorsko odnawiam stare meble i robię zdjęcia.

Pochodzę spod Białegostoku, ze stolicy disco polo. Wolny czas – a z powodu choroby mam go dużo – spędzam w ogrodzie lub odnawiam stare meble. Kiedyś lubiłam podróżować, nie tylko palcem po mapie: odwiedziłam Czechy, Austrię, Słowenię i  Chorwację. Niestety, teraz czekam na przeszczep, co uniemożliwia mi podróżowanie po Europie, więc od czasu do czasu podróżuję po naszym pięknym kraju.

Choruję na kardiomiopatię przerostową. W wieku 6 lat wykryto u mnie szmery w sercu, leczyłam się u kardiologów w Białymstoku. Mniej więcej dziesięć lat później zostałam skierowana do kliniki w Warszawie, gdzie potwierdzono kardiomiopatię i skierowano do specjalistycznego leczenia. Do 2001 roku żyłam, uczyłam się, pracowałam i bawiłam się jak „zdrowa” dziewczyna. Niestety od 2001 choroba zaczęła bardzo szybko postępować.

Miałam zatrzymanie krążenia, w domu, w trakcie uczenia się do egzaminów. Życie uratował mi mój rodzony, ś.p. brat Wojtek, który znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie, i przeprowadził skuteczną reanimację.

 Po tym zdarzeniu dwie doby leżałam pod respiratorem.

Trzy miesiące później lekarze stwierdzili, że muszą mi wszczepić rozrusznik. Gdy wróciłam na uczelnię, żeby zdać egzaminy, jeden z moich wykładowców, od statystyki, powiedział, że skoro zostałam wyrwana śmierci, to oznacza, że Bóg ma względem mnie jeszcze jakiś plan.

Agnieszka Szczerba czekam na przeszczep serca lista oczekujących

I tak sobie żyłam, regularnie odwiedzając kardiologów w Warszawie, aż do 2017 roku, kiedy trafiłam do kliniki w Aninie z gorszą wydolnością.

Wtedy konsylium lekarzy stwierdziło, że najlepszym lekarstwem na moją chorobę będzie przeszczep serca. Po poważnej rozmowie z mężem i z pewnymi obawami, zgodziłam się na przeszczep i od tego czasu czekam na nowe serce.

Co jest najtrudniejsze w oczekiwaniu na przeszczep? Czas, czas i niepewność, kiedy to się zdarzy.

Próbuję jednak żyć w miarę normalnie i o tym nie myśleć. Chciałabym znowu móc biegać, jeździć na rowerze, zwiedzić całe Włochy i żyć pełnią życia.